ZACHEM BYDGOSZCZ – POLSKI CZARNOBYL

Zakłady Chemiczne „Zachem” w Bydgoszczy były producentem materiałów wybuchowych (do 1992) barwników, pianek poliuretanowych oraz szeregu półproduktów chemii organicznej. Należały do strategicznych zakładów branży wielkiej syntezy chemicznej.

Profil produkcji w Zakładach Chemicznych zmieniał się na przestrzeni lat. W latach 1948–1952 produkowano głównie materiały wybuchowe dla wojska i górnictwa: trotyl, pentryt, tetryl i heksogen, a od 1955 także produkty dla celów cywilnych: wyroby z przetworzonego PCW, barwniki, pigmenty, fenol. W 1971 uruchomiono produkcję elastycznych pianek poliuretanowych formowanych (na potrzeby motoryzacji) oraz pianek w postaci bloków (dla przemysłu meblarskiego), a od 1974 produkty elektrolizy solanki, fosgen, DNT, toluenodiaminy (TDA) i toluenodiizocyjanian (TDI). W 1981 rozpoczęto produkcję epichlorohydryny (EPI). W latach 1992–2009 kilkukrotnie rozbudowywano instalacje produkcji TDI (technologia: własna) oraz pianek PUR.

Obecnie tereny po zakładzie są miejscem składowania różnych materiałów chemicznych które były wykorzystywane w świetności zakładu Zachem Bydgoszcz .

Powierzchnia zakładu to 484 ha. Długość dróg – 120 km, bocznic kolejowych – 70 km, sieci wysokiego napięcia – 200 km. Jako jedyny zakład w Polsce produkował TDI, epichlorohydrynę i chlorek allilu.

W latach 70. i 80. XX w. Zachem emitował do atmosfery 70 różnych substancji, 1300 ton gazów rocznie. Z wydziału barwników woda odprowadzana była kaskadową strugą do odstojników w Łęgnowie. Po kolorze wody można było poznać, jaki akurat barwnik jest w produkcji. Wokół instalacji fenolu zamarła sosna. Z kolei w oddziale syntezy ulatniały się z instalacji chlor i fenol, które uśmiercały ptaki przebywające w tym rejonie. W 1990 Zachem znajdował się na „Liście 80 zakładów najbardziej uciążliwych dla środowiska” w Polsce. Po upadłości przedsiębiorstwa, Akademia Górniczo-Hutnicza (od 2011–2012) oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (od 2015) przeprowadziły analizę stanu środowiska na terenach należących do zlikwidowanych zakładów. Według naukowców pierwszej z nich rejon dawnych zakładów jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych obszarów przemysłowych na świecie.

AGH i RDOŚ zidentyfikowały odpowiednio 17 i 19 stref, z których zanieczyszczenia mogą ciągle przedostawać się do gruntów i wód podziemnych. Za najbardziej niebezpieczne źródła zanieczyszczeń uznano składowisko Zielona (11 ha), gdzie bezpośrednio na gruncie złożono kilkadziesiąt tysięcy ton siarczynu pofenolowego, a poziom fenolu w jego sąsiedztwie przekracza normę dla wód pitnych ponad 150 tysięcy razy. Innymi groźnymi źródłami zanieczyszczeń są: składowisko Lisia (dwa betonowe osadniki o długości blisko 500 m, szerokości 20 m i głębokości około 3 m zlokalizowane na działce 7/186 o pow. ok. 1 ha), składowisko odpadów z produkcji EPI (dawny staw sedymentacyjny (osadowy) epichlorohydryny (SOE) o pow. 3 ha z 1977; zasypany do wysokości wału, wokół którego ułożono betonowe płyty), obszar placu hałdowego i osadników szlamu poanilinowego (dół ziemny, w którym składowano szlamy solankowe oraz popioły i żużle z elektrociepłowni), rejon tzw. soczewki nitrobenzenu, obszar zanieczyszczony toluenodiaminą i toluenodiizocyjanianem (TDA i TDI) oraz obszar instalacji dinitrotoluenu. Pochodzące z nich zanieczyszczenia (głównie fenol, anilina i toluidyna) w tempie 20 metrów na rok rozpływają się wraz z wodami podziemnymi w kierunku Wisły i Brdy, co powoduje zagrożenie ekologiczne terenów położonych w granicach osiedla Łęgnowo i Łęgnowo Wieś. W próbkach z pozachemowskich terenów do dziś wykrywane są toksyczne i rakotwórcze substancje, poza wymienionymi wyżej także takie jak toluen, nitrobenzen, naftalen, antracen, piren i fluoren.

Migracja Zanieczyszczeń – materiały prasowe AGH Kraków .

Także do stawu na składowisku EPI (SOE) zrzucano prawdopodobnie szlam solankowy (co spowodowało wzrost odczynu pH wody z 7,4-7,7 do 11,3-11,5). W rezultacie na tym obszarze występują zanieczyszczenia zarówno nieorganiczne, jak i organiczne o charakterze kancerogennym, mutagennym i toksycznym (fenole, nitrobenzen, toluidyna, nitrotoluen). W szczególności chlorki skaziły wody podziemne czwartorzędowego piętra wodonośnego, co stwierdzono już w 2008.

Kompleks składowisk syndyk sprzedał prywatnemu przedsiębiorcy. Od 2014 r. nie działa ujęcie barierowe, w wyniku czego przepływ zanieczyszczeń następuje w sposób niekontrolowany, pomimo tego, że w 2016 r. RDOŚ nałożyła obowiązek uruchomienia ujęcia wraz z przeprowadzeniem badań gleby, ziemi i wód (decyzję tą Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska uchylił w 2017 r.), a w 2018 przeprowadzenia działań zapobiegawczych w rejonie kompleksu Zielona. AGH postuluje budowę sarkofagów, których koszt szacuje się na 2 mld zł. Szacuje się, że zanieczyszczenia ze składowiska Zielona skaziły obszar o łącznej powierzchni ok. 300 ha.

Innym miejscem, które uległo zanieczyszczeniu, jest plac spalań w Żółwinie, użytkowany przez kilka dekad od 1950 (wcześniej odpady spalano na placyku przy ul. Dąbrowa) i zlokalizowany na nachylonej ku północy, porośniętej trawami wydmie. Znajdował się on w opuszczonej wsi na skrzyżowaniu z dawną drogą na trasie Bydgoszcz – Toruń, która w latach 50. biegła przez środek Żółwina. Plac spalań znajdował się kilkaset metrów od wschodniego płotu zakładu. Dojazd zapewniała betonowa, zachowana do dzisiaj droga, wybudowana na potrzeby D.A.G. Fabrik Bromberg. Utylizowano tu odpady poprodukcyjne, spalając je w dołach wykopanych w ziemi. Nieznana jest data zakończenia tego procesu; nie wiadomo też, czego konkretnie w tym miejscu się pozbywano.

rozmowa z Panem Profesorem z AGH dr. hab. inż Mariuszem Czopem oraz Panią Renatą Włazik z Bydgoszczy .

Miano najgroźniejszej „bomby ekologicznej”, przypisywane obszarowi po bydgoskich Zakładach Chemicznych, jest jak najbardziej adekwatne, ponieważ w jego granicach znajduje się łącznie nawet do około 20 zidentyfikowanych ognisk zanieczyszczeń o dużym stopniu realnego zagrożenia dla środowiska, w tym w szczególności dla zdrowia i życia okolicznych mieszkańców Najbardziej narażeni na skutki znajdujących się nieopodal toksyn są mieszkańcy osiedla Łęgnowo , Łęgnowo Wieś, a także m.in. Solca Kujawskiego, Otorowa czy Wypaleniska. Ale ryzyko nie jest tak naprawdę tylko lokalne, lecz ogólnopolskie.

Toksykolog Eryk Matuszkiewicz ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu przyznaje, że substancje takie jak WWA fenol i anilina przy długotrwałej ekspozycji narażają nie tylko na utratę zdrowia, ale i życia. Krótkotrwały kontakt także nie pozostaje bez uszczerbku na zdrowiu, może bowiem skutkować oparzeniami, zatruciami czy infekcją dróg oddechowych.

2. Czym grozi przebywanie na skażonym terenie?

Toksykolog Eryk Matuszkiewicz ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu przyznaje, że substancje takie jak WWA fenol i anilina przy długotrwałej ekspozycji narażają nie tylko na utratę zdrowia, ale i życia. Krótkotrwały kontakt także nie pozostaje bez uszczerbku na zdrowiu, może bowiem skutkować oparzeniami, zatruciami czy infekcją dróg oddechowych.

Jak tłumaczy lekarz, WWA, czyli wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, stwierdzone na terenie Zachemu mają fatalne skutki zdrowotne, bowiem po dostaniu się do ustroju żywego organizmu mogą powodować nie tylko objawy zatrucia czy alergii, ale także choroby nowotworowe.

– Mechanizm zjawiska jest skomplikowany, ale w uproszczeniu chodzi o to, że pojawienie się w komórkach obszarów zwiększonej gęstości elektronowej umożliwia tworzenie się adduktów z DNA (addukty DNA, jako jeden z markerów uszkodzenia materiału genetycznego poprzedzają wystąpienie onkogennych mutacji) żywych organizmów, co bardzo negatywnie wpływa na replikację komórek organizmu poddanego działaniu tych związków. W konsekwencji jest to długofalowe działanie kancerogenne – tłumaczy toksykolog Eryk Matuszkiewicz.

Anilina, którą także wykryto na terenach Zachemu, jest zaś substancją łatwopalną, która bardzo szybko się wchłania. Działa toksycznie zarówno w kontakcie ze skórą, jak i w następstwie wdychania. Powoduje uszkodzenie czerwonych ciałek krwi, podrażnienie oczu czy reakcję alergiczną skóry. Ale długofalowe konsekwencje kontaktu z tą substancją są jeszcze bardziej niebezpieczne.

Zatrucia aniliną mogą mieć także charakter przewlekły. Wówczas dochodzi do rozwoju różnego rodzaju chorób.

– Wówczas pojawia się umiarkowana anemia, spadek ciśnienia tętniczego, pobudliwość, bezsenność, zawroty głowy, osłabienie pamięci. Istnieje też związek z powstawaniem nowotworów śledziony i pęcherza moczowego a narażeniem na anilinę, jednak jest on określany jako słaby – podkreśla lekarz.

Fenol, którego stężenia na terenach Zachemu kilkadziesiąt razy przekraczają normę, ma silnie działanie drażniące i parzące. Kontakt ze skórą może skutkować różnorakimi obrażeniami od podrażniania do pojawienia się ran z następową martwicą.

– Skutki narażenia na fenol mogą być opóźnione w stosunku do czasu ekspozycji. Substancja w kontakcie ze śluzówką ma działanie żrące. Wdychanie par może spowodować obrzęk płuc, ale tylko po wcześniejszych skutkach działania żrącego na oczy i/lub drogi oddechowe. Wskutek porażenia ośrodka oddechowego dochodzi zaś do śmierci – opisuje lekarz.

Substancja może też szkodliwie działać na ośrodkowy układ nerwowy, serce czy nerki. W konsekwencji może spowodować drgawki, śpiączkę, zaburzenia rytmu serca, niewydolność oddechową i zapaść.

Toluidyna zaś może być traktowana jako pochodna zarówno aniliny jak i toluenu. Toksyczność toluenu po narażeniu ostrym objawia się bólami głowy, nudnościami, wymiotami, zaburzeniami równowagi.

– A w ciężkich zatruciach utratą przytomności. W przewlekłym narażeniu obserwuje się; podrażnienie błon śluzowych, np. oka, gardła, zawrotami, bólami głowy, nudnościami i wymiotami, osłabieniem łaknienia, bladością skóry jako wynikiem anemii. Odległymi skutkami mogą być nawet zaburzenia psychiczne – podkreśla toksykolog.

W 2018 r. zaaprobowano projekt oczyszczenia terenów dawnego Zachemu w latach 2018–2023. Przeznaczono na ten cel 93,4 mln zł, z czego 85% pochodzi ze środków UE , ale projekt nie został do końca prawidłowo przygotowany i nadal tereny po Zakładach chemicznych Zachem BYDGOSZCZ są niebezpieczne dla środowiska , ludzi i ekosystemu Europy.

Obecnie ani władze centralne ( Rząd , Parlament ) ani władze lokalne ( Wojewoda , Marszałek województwa Kujawsko – Pomorskiego ) ani władze miasta Bydgoszcz nie mają pomysłu ani chęci na zlikwidowanie tego problemu .

GŁOS NEWS ROZMAWIA Z JERZYM OWSIAKIEM . 30 FINAŁ WOŚP – 30.01.2022 R

Jerzy Zbigniew Owsiak,Jurek Owsiak–polski dziennikarz radiowy i telewizyjny,showman,filantrop,działacz charytatywny i społeczny.

Założyciel i prezes Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, pomysłodawca i organizator corocznego Finału WOŚP oraz Pol’and’Rock Festival (w latach 1995–2017 Przystanku Woodstock). Jako dziennikarz radiowy i telewizyjny współpracował z największymi rozgłośniami i telewizjami w kraju. Wielokrotnie odznaczany i nagradzany za swoją działalność społeczną i charytatywną. Od 2014 honorowy obywatel miasta stołecznego Warszawy. Kilkukrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.

Dzięki znajomości z Wojciechem Waglewskim zaistniał w środowisku muzycznym. Z założonym przez siebie Towarzystwem Przyjaciół Chińskich Ręczników

Po zakończeniu współpracy z Rozgłośnią Harcerską w 1991 zaczął współtworzyć copiątkową audycję radiowej Trójki Brum, której nazwę w 1994 zmienił na Się kręci. W 1991 Maciej Domański, ówczesny dyrektor programowy TVP2, zaproponował mu stworzenie własnego programu telewizyjnego. Od grudnia 1991 zaczął przygotowywać dla Dwójki program Róbta, co chceta, czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki. Program zszedł z anteny po 128 odcinkach. Latem 1994 zaczął prowadzić kolejny autorski program Dziura w koszu, dzięki któremu promował aktywność sportową wśród młodzieży. W 1996 zaczął prowadzić coniedzielny program podróżniczy Kręcioła. W telewizji publicznej prowadził też coroczne finały WOŚP oraz program Bezpieczne wakacje.

W 1995 zorganizował w Czymanowie pierwszy Przystanek Woodstock, który od tamtej pory odbywa się corocznie(od 2018 pod nazwą Pol’and’Rock Festival).

Od 8 marca 2011 prowadzi wideoblog internetowy owsiaknet.pl, w 2014 przemianowany na kręcioła.tv.

Jest prezesem przedsiębiorstwa „Złoty melon” sp. z o.o., a także witrażystąi byłym psychoterapeutą. Jego pracownia w Warszawie wykonała witraże m.in. w kaplicy Matki Bożej Królowej Polski w Belwederze oraz we wnętrzach hotelu Rialto.

Pierwsza zbiórka pieniężna, w której uczestniczył Owsiak, została zorganizowana spontanicznie po apelu kardiochirurgów z Centrum Zdrowia Dziecka o wsparcie finansowe zakupu sprzętu medycznego dla umierających dzieci. W 1992 Owsiak zaprosił lekarzy do swojej audycji Brum w Programie III Polskiego Radia oraz przypominał słuchaczom o możliwości wpłacania pieniędzy na podane konto. Akcja ta była kontynuowana również w czasie Festiwalu w Jarocinie. 3 stycznia 1993 odbyła się zbiórka pieniędzy, nazwana później „pierwszym Finałem”. Pozytywny odzew społeczny i wartość zgromadzonych środków zdecydowały o nadaniu tym działaniom formy prawnej. W marcu 1993 z inicjatywy Owsiaka i Waltera Chełstowskiego powstała Fundacja WOŚP, od tego czasu „Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy” odbywa się co roku, a Owsiak pełni rolę głównego organizatora. Do 2015 był konferansjerem programu telewizyjnego o tym samym tytule, nadawanego w TVP2.

14 stycznia 2019, po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w zamachu na koncercie WOŚP Jerzy Owsiak podjął decyzję o rezygnacji z funkcji prezesa zarządu Fundacji WOŚP. Jako przyczynę swojego odejścia Owsiak podał rosnącą falę nienawiści skierowaną przeciwko jego osobie. 19 stycznia opublikował oświadczenie, iż w wyniku licznych publicznych próśb o dalsze kierowanie fundacją oraz w wyniku wystąpień duchownych i świeckich w trakcie pogrzebu prezydenta Pawła Adamowicza wydał oświadczenie, iż podjął decyzję o powrocie na funkcję prezesa i o zintensyfikowaniu walki z aktami nienawiści.

Jerzy Owsiak Prezes Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

W ciągu 29. Finałów WOŚP Orkiestra zebrała i przekazała na wsparcie polskiej medycyny sumę ponad 1,5 MLD PLN i kupiliśmy ponad 67 300 urządzeń.
Wywiad Udzielony dla Głos News

Oprócz zakupów sprzętu medycznego i wyposażenia placówek ochrony zdrowia fundacja zainicjowała, finansuje oraz wspomaga prowadzenie ośmiu ogólnopolskich programów i akcji medycznych i jednej inicjatywy edukacyjnej.

Orkiestra angażuje się również w doraźną pomoc, tak jak było w przypadku akcji „Stop Powodziom” w 2010 roku, gdy Fundacja zorganizowała jednodniową zbiórkę publiczną, której celem był zakup sprzętu pomagającego w likwidowaniu skutków powodzi, która zniszczyła regiony położone na południu Polski.Podczas akcji zebrano 2 644 507, 34 złote, a po raz jedyny rozdawano niebieskie naklejki serduszka. Po raz drugi akcję pomocy dla jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej przeprowadzono w 2017 roku, po nawałnicach, które zniszczyły regiony na północy kraju. Dary o wartości 1,5 miliona złotych przekazano 178 jednostkom OSP podczas spotkania w Bydgoszczy.

Kolejną inicjatywą podjętą przez fundację była akcja pomocy oraz działania informacyjne związane z pandemiąkoronawirusa w Polsce. W sumie w ramach działań w ramach walki z COVID-19 Fundacja przekazała sprzęt o wartości około 70 milionów złotych i wsparła 467 szpitali, 417 DPS-ów i prywatnych domów seniorów, 60 zakładów opiekuńczo – leczniczych i 23 hospicjów.

Kurator skontroluje sposób utrzymywania kontaktu rodzica z dzieckiem.

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt pakietu zmian m.in. w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym.

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt pakietu zmian m.in. w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, ale też w procedurze cywilnej. Wprowadza m.in. rozwiązania mające pomóc w rozwiązaniu problemów dotyczących kontaktów rodzica z dzieckiem, gdy rodzice nie mieszkają razem.

Resort proponuje, by sędziowie zlecali kuratorom nadzór nad ich realizacją.

Projekt, który właśnie trafił do opiniowania, zakłada m.in. postępowania informacyjne w sprawach rozwodowych rodziców małoletnich dzieci, alimenty natychmiastowe, ale także zmiany dotyczące kontaktów z dzieckiem przy udziale kuratora.

Problem dotyczący rodziców utrudniających kontakty z dzieckiem pogłębił się w dobie koronawirusa. Prawnicy specjalizujący się w sprawach rodzinnych alarmują, że zwiększa się liczba takich przypadków. Z różnych powodów – począwszy od covidowych obaw, po narastający konflikt między byłymi partnerami i spory o alimenty.

W najnowszym projekcie ministerstwo wprowadza zmiany w art. 113[4]. Obecnie brzmi on: Sąd opiekuńczy, orzekając w sprawie kontaktów z dzieckiem, może zobowiązać rodziców do określonego postępowania, w szczególności skierować ich do placówek lub specjalistów zajmujących się terapią rodzinną, poradnictwem lub świadczących rodzinie inną stosowną pomoc z jednoczesnym wskazaniem sposobu kontroli wykonania wydanych zarządzeń.

Po zmianach zostanie do niego dopisane: a także poddać sposób utrzymywania kontaktów kontroli kuratora sądowego.

Kurator będzie miał obowiązek:

· dopilnowywania terminowości kontaktu z dzieckiem poprzez współdziałanie z jego rodzicami;

· poznawania przyczyn sytuacji, w której kontakt się nie odbył;

· utrzymywania stałego kontaktu z zobowiązanym i uprawnionym do spotkań z małoletnim;

· zobowiązywania do właściwego postępowania wobec małoletniego, które umożliwi pełną realizację postanowienia;

· składania do sądu sprawozdań z realizacji prowadzonego nadzoru w terminach określonych przez sąd.

Jednak kurator nie będzie zobowiązany do uczestniczenia w spotkaniach rodzica z dzieckiem.

Jak wskazuje Prawo.pl, kuratorzy mają wiele wątpliwości dotyczących nowych zapisów.

„Jesteśmy temu przeciwni. Należy pamiętać, że kontakty nie wiążą się automatycznie z ograniczeniem władzy rodzicielskiej, więc tym samym, przy pełni władzy rodzicielskiej, kurator nie ma prawa ingerować w jej wykonywanie. Dodatkowo, ta >>kontrola<< – bo tak to jest wpisane w projekcie – nie będzie liczyła się do naszego obciążenia, a będzie wymagać nakładów pracy” – mówi, Aleksandra Szewera-Nalewajek, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Kuratorów Sądowych.

Dodaje, że obawy kuratorów budzi również brak zapisów, jak miałyby być prowadzone te sprawy, bo „nasze doświadczenie pokazuje, że potrafiły to być uciążliwe i czasochłonne czynności.”

Dzieci na granicy. UNICEF Polska apeluje

Marek Krupiński, dyrektor generalny UNICEF Polska wystosował list do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie działań na granicy polsko-białoruskiej. „Zapewnienie wszystkim dzieciom odpowiedniej opieki i ochrony w tej szczególnie trudnej sytuacji jest naszym podstawowym obowiązkiem”, napisał Marek Krupiński. Każdy może podpisać się pod tym apelem.

Dyrektor generalny UNICEF Polska wyraził zdecydowany sprzeciw wobec działań polskich władz w stosunku do dzieci, które wraz z rodzinami przekroczyły granicę polsko-białoruską i znalazły się na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. Dzieci są wywożone na granicę i tam pozostawiane bez jakiejkolwiek pomocy i wsparcia. Pozostawianie dzieci bez zabezpieczenia ich podstawowych potrzeb oraz pomocy medycznej jest sprowadzeniem bezpośredniego zagrożenia dla ich zdrowia i życia.

Każdy może podpisać się pod apelem do premiera Mateusza Morawieckiego za pośrednictwem strony: unicef.pl/apel-dzieci-na-granicy.

Doświadczenia UNICEF z krajów pogrążonych w chaosie, wojnie domowej, czy będących miejscem działań wojennych wyraźnie wskazują, że w takich warunkach najbardziej cierpią dzieci. Pozostają w nich rany, które już nigdy się nie zabliźnią.

Zdaniem UNICEF Polska, sytuacja dzieci na granicy polsko-białoruskiej jest nieludzka i nieakceptowalna. Panujące warunki atmosferyczne, brak żywności i zmęczenie powodują, że dzieci są krańcowo wyczerpane, chorują, a nawet zdarzają się przypadki zgonów. Nie otrzymują adekwatnej pomocy medycznej ani żywnościowej. Warunki, które są trudne do zniesienia dla organizmu dorosłego człowieka są zabójcze dla małego dziecka. Poczucie zagrożenia, strach, zimno, zmęczenie – wszystko to prowadzi do niewyobrażalnego cierpienia najmłodszych.

„Zapewnienie wszystkim dzieciom odpowiedniej opieki i ochrony jest naszym obowiązkiem. Działania podejmowane na granicy polsko-białoruskiej są zaprzeczeniem zapisów Konwencji o prawach dziecka, Konwencji dotyczącej statusu uchodźców oraz Konwencji Genewskiej, których przestrzeganie jest naszym prawnym i moralnym obowiązkiem.”, napisał Marek Krupiński w liście do premiera.

W swoich postulatach UNICEF Polska domaga się:

  • respektowania zapisów Konwencji o prawach dziecka oraz innych aktów międzynarodowych, w tym Konwencji Genewskiej;
  • przestrzegania postanowień Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w zakresie udzielenia uchodźcom niezbędnej pomocy humanitarnej i prawnej;
  • zgodnego z procedurami międzynarodowymi traktowania dzieci, które wraz z rodzicami znajdą się na terytorium Polski oraz zapewnienia im bezpiecznych warunków pobytu do czasu podjęcia stosownych decyzji administracyjnych;
  • wydania odpowiednim służbom zakazu stosowania „push-backów” jako procederu niehumanitarnego i stwarzającego bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia;
  • dopuszczenia UNICEF oraz innych organizacji pomocowych do strefy objętej stanem wyjątkowym w celu zapoznania się z sytuacją na miejscu i udzielenia stosownej pomocy humanitarnej.

„Dobro dzieci jest priorytetem i zawsze powinno być na pierwszym miejscu. Dlatego UNICEF Polska wyraża zdecydowany sprzeciw wobec działań polskich władz w stosunku do dzieci na granicy polsko-białoruskiej”, podkreślił Marek Krupiński.

Organizacja zachęca do podpisywania apelu. Apel jest zarówno wyrazem sprzeciwu wobec obecnych działań skierowanych do dzieci-migrantów, jak i żądaniem podjęcia natychmiastowych działań respektujących prawa najmłodszych.

%d blogerów lubi to: